Edward strun

#56 Recenzja „Nadir” Edward Strun

#56 Recenzja "Nadir"

"Nadir" Edward Strun

Recenzja

Wstęp

Gdy rozpoczynałam swoją przygodę z „Nadirem” autorstwa Edwarda Struna, towarzyszyły mi pewne obawy. Dlaczego? Mianowicie rzadko sięgam po powieści z gatunku science fiction. Nie przepadam za opisami statków kosmicznych, Kosmosu i technologii przyszłości. Z każdą kolejną stroną moje obawy się rozwiewały. „Nadir” to doskonałe wypośrodkowanie dwóch gatunków: science fiction i thrillera. Opisy technologii nie są nużące, Autor przybliża nam pewne zagadnienia z fizyki, a także filozofii. Sam pomysł na stworzenie i wykorzystanie pojęcia: interferencja telesynchrastyczna jest w moim odczuciu doskonały.

Od wieków ludzkość izoluje przestępców, dawniej w obozach pracy i koloniach karnych, obecnie w więzieniach. Autor przedstawia nam wizję tego, jak może ta izolacja wyglądać w przyszłości, gdy ludzkość pozna część Wszechświata i będzie gotowa na eksplorację odległych galaktyk.

Nadir

Na pokładzie promu kosmicznego klasy C przebywają tylko mordercy. Są odizolowani i znajdują się ponad 40 lat świetlnych od Ziemi. To wizja więzienia jakie może istnieć w odległej przyszłości: „Nadir – najgorsze przekleństwo, więzienie doskonałe, bez krat i strażników, metalowa puszka otoczona ciszą i próżnią.” Na początku było na pokładzie 12 więźniów. Nie umierają ze starości, nie chorują. Od prawie pięćdziesięciu lat znajdują się w kosmicznej próżni. Otrzymali specyfik hamujący proces starzenia się. Dlaczego zwyrodniali mordercy otrzymali lek, który sprawia, że stali się długowieczni? Czy ich tułaczka i kara mają trwać w nieskończoność? Nie wiedzą, dokąd zmierza Nadir. Czy w ogóle istnieje jakiś cel ich podróży? Niektórzy z nich nie radzili sobie z ciszą i izolacją. Uciekali w śmierć. Teraz na pokładzie zostało ich kilku. Pewnego razu odkrywają, że ktoś dostał się do tajemniczego i do tej pory niedostępnego dla nich pomieszczenia. Czytelnik trafia do świata, w którym rządzą pierwotne instynkty. Pasażerowie Nadira to ludzie z ziemskiego półświatka.

Mamy tutaj samozwańczego przywódcę Anselma, przed którym pozostali więźniowie odczuwają pewien respekt. Poznamy wykorzystywanego przez wszystkich i wyśmiewanego Joego. Jest też typowy wytatuowany „mięśniak” o niezbyt wysokim IQ: „Czacha wzruszył ramionami. Smok z Komodo na jego szyi także wydawał się być zakłopotany głupotą własnego pana.”

Bardzo podobała mnie się postać Franka, byłego patomorfologa. Jego rozmowy z Loganem odnośnie trochę wypaczonej filozofii bardzo przypadły mi do gustu:

„– Powiem ci coś w tajemnicy. (…) – Boga nie ma. […] – To znaczy wygodniej wierzyć, że Boga nie ma – dodał po chwili – bo jeśli jest, musi być strasznym skurwielem. Lepszy żaden Bóg niż taki.”

„Jeśli zabijesz człowieka, jesteś mordercą. Jeżeli zabijesz miliony, jesteś zdobywcą i wielkim wodzem. Jeżeli zabijesz wszystkich, jesteś Bogiem.”

Gdy pasażerowie Nadira odkrywają, że jeden z nich popełnia samobójstwo, które zdaniem Franka wcale samobójstwem nie było, zaczynają w niektórych z nich budzić się atawistyczne instynkty… A to nie jest ostatnia śmierć z jaką mają do czynienia. Wszyscy z nich kiedyś kogoś zamordowali, ale który z nich morduje teraz i dlaczego to robi? Gdy już poznajemy prawdę, Autor  nagle w drugiej części powieści przenosi nas do innego czasu i innego miejsca.

Na Sargonie

Ekspedycja badawcza zorganizowana przez Sztab Badań Międzyplanetarnych Federacji Ziemskiej ma na celu zbadanie doliny Aszur, gdzie znajdują się ruiny tajemniczego miasta obcych. Czterech uczestników misji znajduje się na Sargonie, który jest Księżycem, gdzie widoczne są ślady obcej dla człowieka cywilizacji. Postanawiają ją zbadać. Początkowo robią to na odległość. Jednak jeden z łazików się psuje i inżynier wraz z astrobiologiem Edgarem Molem postanawiają wyruszyć w teren, by go naprawić. Nie godzi się na to kapitan Jenkins – typowy służbista, dla którego liczy się tylko dyscyplina i rozkazy. Jednak badacze chcą za wszelką cenę poznać dziwne ruiny i udaje im się przechytrzyć dowódcę. Inżynier Green próbuje naprawić unieruchomionego łazika. W tym czasie Edgar nie mogący się powstrzymać, wyrusza do pozornie wymarłego miasta i nie wraca. Jego przyjaciel, archeolog Bernard, wierzy, że Edgar żyje. Co będzie w stanie zrobić, by ruszyć na pomoc koledze? I czy mu się uda go uratować? Przeczytajcie!

W czasie czytania drugiej części powieści powoli wyłania się przed Czytelnikiem niepokojący obraz tego, co stało się z więźniami podróżującymi na pokładzie Nadira. Choć początkowo druga część historii nie nawiązywała do wydarzeń, które miały miejsce na pokładzie Nadira, to jednak ostatecznie Autor połączył te dwa wątki. Zrobił to w sposób, który mnie zaskoczył i nawet mną wstrząsnął. Przedstawione rozwiązanie skłoniło mnie do chwili refleksji nad ludzką moralnością i pewnymi pojęciami:

„Czy dobro i zło w ogóle istnieją? Czy może są to jedynie abstrakcyjne pojęcia, wymyślone przez człowieka?”

Jeśli chcecie poznać cel podróży „Nadira” i losy więźniów, którzy przebywali na jego pokładzie, to koniecznie przeczytajcie tą powieść. Na mnie zrobiła wrażenie i mam cichą nadzieję, że jeszcze będę mogła poczytać o wykorzystywaniu interferencji telesynchrastycznej…

Podsumowanie

Edward Strun "Nadir"

Powieść „Nadir” Edwarda Struna to historia osadzona w odległej przyszłości. Autor doskonale połączył science fiction z thrillerem. Język w pierwszej części powieści jest pełen inwektyw, co nie każdemu może przypaść do gustu. Jednak należy pamiętać, że Czytelnik trafia w środowisko morderców, kierujących się pierwotnymi instynktami, a ci raczej nie używają poprawnej i bogatej w słownictwo polszczyzny. Bardzo podobały mnie się postaci Franka i Logana, a także ich rozmowy na pograniczu filozofii. Opisy statku nie były męczące. Autor zapoznał nas także z pewnymi pojęciami z fizyki i przedstawił to w sposób bardzo przystępny dla kogoś, kto się tymi zagadnieniami nie interesuje. Osobiście dziękuję Autorowi za przybliżenie postaci malarza Gigera, którego dzieła w pewnej części przypominają mi prace Zdzisława Beksińskiego. Akcja powieści jest wartka, fabuła spójna, a opisy Sargona bardzo obrazowe i działające na wyobraźnię Czytelnika.

Choć na pierwszy „rzut oka” druga część powieści sprawia wrażenie odrębnej historii, to jednak stopniowo Czytelnik znajduje powiązania z tym, co wcześniej wydarzyło się na Nadirze, a ostateczne rozwiązanie jest zaskakujące i skłania do chwili refleksji. Autor doskonale połączył wątki, które pozornie nie miały ze sobą związku. Jeśli chcecie poznać losy więźniów, przez lata podróżujących w kosmicznej pustce, a także to, jak zakończyła się misja badawcza w odległym zakątku Kosmosu, to polecam Wam tą powieść.

Olimpia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: