John Saul

#6 Recenzja : „Rzeź Niewiniątek”

John Saul

John Saul Rzeź Niewiniątek

Recenzja : "Rzeź Niewiniątek"

John Saul „Rzeź niewiniątek” to miał być horror. Tytuł bardzo obiecujący, liczyłam na mocne opisy i prawdziwą grozę. Niestety, powieść nie spełniła moich oczekiwań. Jak dla mnie to było w tym horrorze za mało horroru. Raczej powieść obyczajowa z elementami grozy.

W małym miasteczku Port Arbello żyje rodzina Congerów. Sto lat wcześniej doszło w niej do tragedii: zaginęła mała dziewczynka, a jej ojciec popełnił samobójstwo. Obecnie kolejne pokolenie bogatych i poważanych niegdyś Congerów boryka się z wieloma problemami. Majątek podupadł. Jack jest redaktorem jedynej w miasteczku gazety, jego żona Rose spełnia się zawodowo w handlu nieruchomościami. Wywołuje to spory między małżonkami. Jack nie może przeboleć, że jego żona zarabia więcej. Nie ma to jak męskie, rozbuchane ego dziedzica majątku, który w zasadzie przestał istnieć.

Rok wcześniej Jack wraz z młodszą córką Sarą poszedł na spacer do otaczającego posiadłość lasu. Po powrocie dziewczynka nie jest już sobą. Z radosnego, pełnego energii i gadatliwego dziecka zamieniła się w osobę autystyczną, od czasu do czasu przeraźliwie krzyczącą. Jack nie pamięta co się wydarzyło podczas spaceru, ale od tej pory żyje w ciągłym poczuciu winy. Sprawy nie ułatwia mu Rose, która za wszystko co złe obwinia męża. Od tamtego zdarzenia życie rodziny bardzo się zmienia. Rodzice nie radzą sobie z Sarą. Cała opieka spada na starszą, trzynastoletnią córkę, Elizabeth. To jest najlepiej nakreślona w powieści postać. Choć aż dziw bierze, że ta dziewczynka wykazuje tak niebywały spokój i opanowanie. Wyręcza rodziców i gosposię w opiece nad młodszą siostrą. Jest bardzo dojrzała jak na swój wiek.

Rodzice wstydzą się, że ich dziecko chodzi do szkoły specjalnej Nie da się tego ukryć. W końcu w małomiasteczkowej społeczności wszyscy o wszystkich wiedzą. Przeczytałam 80 stron o życiu tej rodziny. Fabuła miałka, nudna, momentami niedopracowana. Opisy sesji terapeutycznych, które nic nie wnoszą do powieści. Gdzie to obiecywane zło i mrok? Nie żebym oczekiwała od pierwszych stron opisów mordów i lejącej się krwi, ale jednak to miał być horror.

Należę do tego grona czytelników, którzy czytają powieść do samego końca. Jednak na pewien czas zarzuciłam tę książkę, przeczytałam kilka innych i powróciłam do wydarzeń mających miejsce w miasteczku Port Arbello.

Elizabeth jest bardzo zafascynowana obrazem znalezionym na strychu, który przedstawia dziewczynkę uderzająco do niej podobną. Nikt jednak nie wie, kim dziecko z obrazu było. Pojawia się też wzmianka o rodzinnej legendzie Congerów, która przez pokolenia trzymała dzieci z tej rodziny z dala od lasu, skarpy i znajdujących się tam kamieniołomów. Jednak Elizabeth postanawia odnaleźć legendarną jaskinię. Razem z Sarą często bawią się tablicą do wywoływania duchów. Sara po tych zabawach wpada w szał i przeraźliwie krzyczy. Zaczyna też nocą wychodzić do lasu i wraca cała ubłocona.

I kolejny paradoks tej książki. Dziecko jest chore, a rodzice nic nie robią, by dziewczynki zaprzestały zabaw w duchy, które tak źle wpływają na Sarę. Matka nie potrafi upilnować córki, by nocą nie błąkała się po lesie. Za to z każdym problemem jeżdżą na sesje z doktorem Sary. Momentami śmiech mnie ogarniał na to wszystko. Rodzice są tak bardzo skupieni na wzajemnym obwinianiu się o wszystko, że w sumie nie zajmują się wychowywaniem własnych córek. A już najmniej uwagi poświęcają Elizabeth, którą postrzegają jako wystarczająco dorosłą, by radziła sobie ze wszystkim sama. Nikt nie zadał sobie pytania, czy Elizabeth naprawdę ma tak dobry wpływ na swoją siostrę i jest rzeczywiście tak kochająca i opiekuńcza?

Gdy trójka dzieci z miasteczka znika w niewyjaśnionych okolicznościach, a poszukiwania nie przynoszą rezultatów na rodzinę Congerów pada strach. Wszystkie dzieci zaginęły w okolicy ich domu, na Jacka zaczynają padać nieuzasadnione oskarżenia ze strony rodziców zaginionych dzieci. Jack i Rose zaczynają sobie uświadamiać, że zagrożenie może stanowić Sara. Czarę ich goryczy przelewa zdarzenie, które mrozi im krew w żyłach. Pewnego dnia Sara wraca z lasu niosąc odcięte ramię dziecka. Po tym fakcie trafia do zakładu zamkniętego. Co się stało z zaginionymi dziećmi, czy prawda o ich losie kiedyś wyjdzie na jaw?

Opis rodziny w której pojawia się nagle choroba psychiczna dziecka, ich walka o normalność, to był główny wątek tej powieści. W moim odczuciu bardzo spłycony ale za to dotyczący całej powieści i przedstawiany rozwlekle i mało interesująco. Czegoś tu brakło, może dobrej woli rodziców, ich nieumiejętności pogodzenia się z zaistniałym faktem, a przez to brakiem odpowiednich działań? Ich zbyt lekkie podejście do pewnych wydarzeń i ich skutków doprowadziło do tragedii. Jednak kto w tym wszystkim był ofiarą, a kto ponosi największą winę? To powieść o niesprawiedliwości życia, o winie, ale bez kary dla tych, którzy najbardziej na nią zasłużyli.

Była to pierwsza powieść tego autora i mimo iż nie przypadła mi do gustu, a wręcz rozczarowała, to sięgnę po inne powieści Johna Saula. W końcu łatwo jest krytykować, ale po pierwszej lekturze nie mogę przekreślić całej twórczości pisarza. To, że akurat ta powieść nie zrobiła na mnie wrażenia, nie znaczy, że inne będą takie same. Może to ja, po przeczytaniu masy książek mrocznych i przerażających, potrzebuję już czegoś więcej, czegoś mocniejszego i bardziej brutalnego by się podobało.

Olimpia

 Najnowsze Wpisy

Biblioteka

Powrót Do Kategorii

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: