Zbigniew Zyśk

#95 Recenzja „Chłopiec”

#95 Recenzja "Chłopiec"

"Chłopiec" Zbigniew Zyśk

Recenzja

Wstęp

Powieść „Chłopiec” Zbigniewa Zyśka to jedna z tych historii, gdzie zachęcający opis zdecydowanie odbiega od tego, z czym Czytelnik ma do czynienia. „Mroczny thriller o złych wyborach w złym świecie.” Owszem, świat jest zły, wybory bohatera też do trafnych nie należą, ale zdecydowanie nie nazwałabym tej powieści mrocznym thrillerem. Sięgając po nią spodziewałam się zupełnie innych wrażeń. Spotkałam się raczej ze specyficznym studium przypadku mężczyzny – chłopca. Świat przedstawiony oczami bohatera jest ukazany tylko z jego perspektywy. Jest to człowiek egoistyczny, niby pełen poczucia winy, ale jednocześnie o większość nieszczęść obwiniający innych. Bohater, którego nie polubiłam. Nawet na końcu nie potrafiłam mu współczuć. W końcu to jego wybory i nieumiejętność podejmowania decyzji zaprowadziły go do mrocznego miejsca, to w większości obrazy ukształtowane w jego umyśle pod wpływem środków odurzających.

To powieść miejscami ciekawa, ale ostatecznie nie zapada w pamięć na dłużej. Ot, historia pogubionego człowieka, który sam nie wie, czego tak naprawdę chce. W dodatku ciągle twierdzącego, że jest zupełnie sam. Czy na pewno? Może po prostu doprowadził do takiego stanu? Odrzucił przyjaźń, nie uszanował miłości i wiecznie narzeka…

Trudne relacje

Już na początku powieści Czytelnik dowiaduje się, że główny bohater, Mateusz, to syn gliniarza. Chłopak ma dwadzieścia pięć lat i po stracie pierwszej pracy jakoś nie potrafi wyznaczyć sobie kolejnego celu i zaplanować przyszłości. Wspomina dom rodzinny. Pozornie normalna rodzina. Jednak chłopak źle przedstawia własnego ojca. Również do matki ma pretensje, uważa, że nie zaznał z jej strony żadnego rodzicielskiego ciepła:

„Przeklęte chłopaczyska znaczyło: nikogo nie kocham, bo nie potrafię, ale gdybym kiedyś potrafiła, gdyby kiedyś jakiś genialny kardiochirurg zoperował moje popękane serce, bylibyście pierwsi, których przytulę.”

Rodzice żyją w jednym domu, ale zupełnie osobno. Mateusz ma młodszego brata, z którego się naśmiewa, jest zazdrosny, bo to Szymon zyskuje atencję ze strony ojca, chce iść w jego ślady. Gdy brat ginie w wypadku samochodowym Mateusz się o to obwinia. Jednak czy słusznie? W jego rodzinie jest wiele sekretów, które po ujawnieniu pokazują zupełnie inny, mroczniejszy obraz.

Mateusz przedstawia także swoje relacje z przyjaciółmi. Paczka trzyma się razem od czasu liceum. Dialogi między nimi są momentami zabawne, Autor nie stroni również od wulgaryzmów. Przedstawiony tutaj obraz ukazuje młodych ludzi, którzy moim zdaniem są mało dojrzali.  Życie mija im na ciągłych zabawach w klubach, podrywaniu kobiet, alkohol leje się strumieniami, pojawiają się też narkotyki. Jednak nie wszyscy są od nich uzależnieni. Najlepszym przyjacielem Mateusza jest Robert. Gdy dochodzi do pewnego groźnego incydentu, a Mateusz trafia do szpitala, nagle ich relacje się rozluźniają:

„Czasami, myśląc o swoim najlepszym przyjacielu, odkrywasz, że już go nie ma, a obca osoba mająca jego twarz i barwę głosu nie kusi cię tak bardzo chęcią obcowania.”

Od tego momentu Mateusz się zatraca, chcąc spłacić pewien dług wpada w „złe” towarzystwo i poznaje ciemną stronę miasta, w którym żyje. Dodatkowo zupełnie uzależnia się od narkotyków i alkoholu.

Umysł tonący w używkach

Autor ukazał tutaj wpływ używek na umysł bohatera. Chłopak coraz częściej jest oderwany od rzeczywistości, a Czytelnik nie wie, co w danym momencie jest jawą, retrospekcją, a co snem przytępionego umysłu. Jesteśmy bombardowani różnymi scenami. Raz trafiamy na imprezę wśród przyjaciół, by za moment przenieść się do miejskiego półświatka. Mateusz próbuje stworzyć związek z Martą, lekarką poznaną w szpitalu, gdzie leżał. Ich relacje są bardzo trudne. Nie można tego nazwać miłością. Oboje są pogubieni. Mateusz często jest agresywny, traci kontrolę. Jego myśli galopują, by je uciszyć, coraz częściej sięga po narkotyki:

„Lepka substancja wtłoczona w żyły zadziałała jak antidotum na truciznę moich myśli. Byłem wolny. Dziś chcę poczuć to znowu. Czuć się tak, żeby nie czuć nic.”

Czy bohater w porę uświadomi sobie, że takie życie do niczego dobrego go nie doprowadzi i otrząśnie się z narkotycznych majaków? Powoli traci wszystkich, ciągle twierdzi, że jest sam. To postać młodego mężczyzny, który nie potrafi pogodzić się z dorosłością.

„Czuję się jak bezbronny chłopiec, trzymający się z bólu za brzuch. Nie! Ja jestem chłopcem. Z jakiegoś powodu nie potrafię przestać nim być. Jestem tchórzem, smarkaczem, frustratem brzydzącym się dorosłości i jak zawsze jestem sam.”

Czy Mateusz sięgnął po narkotyki ze strachu przed dorosłością, czy też powody były zupełnie inne? Jeśli chcecie znaleźć się w umyśle owładniętym narkotykami, zobaczyć jak ten stan wpływa na postrzeganie otaczającej bohatera rzeczywistości oraz jak szybko można się zatracić w gąszczu własnych myśli, to sięgnijcie po tę historię.

Podsumowanie

Zbigniew Zyśk "Chłopiec"

Czytając powieść „Chłopiec” autorstwa Zbigniewa Zyśka spodziewałam się zupełnie innej historii. Liczyłam na mocny thriller, z zaskakującymi zwrotami akcji. Dostałam opowieść o chłopaku, który przedstawia świat osnuty narkotykowymi oparami. Świat mroczny i momentami brutalny. Jednak nie jest to zdecydowanie powieść o spójnej fabule. Pewne wątki są szczątkowo przedstawione, inne nieoczekiwanie się urywają. Cała historia to zlepek sytuacji, rozgrywających się w różnych odstępach czasowych. Chwilami nie wiedziałam, co dzieje się teraz, co już było, a co jest tylko snem na jawie. Jednak muszę przyznać, że obrazowo został tutaj przedstawiony świat widziany oczami narkomana.

Stopniowo Autor ukazywał upadek Mateusza. Seria niepowodzeń, rodzinne tajemnice, trudne relacje, sprawiły, że zapragnął zostać wiecznym chłopcem. To człowiek bojący się dorosłości. Nie umie podejmować trafnych decyzji, budować dobrych relacji z innymi ludźmi. Mimo tego nie potrafię mu w nawet najmniejszym stopniu współczuć. Sam, przez swoje wybory, chęć wiecznej zabawy, życia w pędzie bez chwili zastanowienia się nad ewentualnymi konsekwencjami działań, doprowadził do punktu, gdzie tylko narkotyki dawały mu ukojenie. Jest to historia miejscami zagmatwana, mało spójna, ale zawiera w sobie drugie dno. Jest swego rodzaju przestrogą, by nie działać tak jak wszyscy dookoła, by nie ulegać w pełni hedonizmowi, bo ostatecznie do niczego dobrego to nie prowadzi, a już z pewnością nie daje szczęścia. Jeśli Czytelnik nastawi się na mroczny thriller, to będzie rozczarowany. Jednak, gdy się dobrze wczyta w tę historię, odkryje wiele psychologicznych aspektów, które znacząco wpływały na bohatera.

Olimpia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: