Marcin Dudziński

#81 Recenzja „Z moich kości”

#81 Recenzja "Z moich kośći"

"Z moich kości" Marcin Dudziński Trylogia "Profanum" Tom 2

Recenzja

Wstęp

Powieść „Z moich kości” autorstwa Marcina Dudzińskiego to drugi tom Trylogii „Profanum.” Po przeczytaniu pierwszej części, „Przeciwko bratu,” niecierpliwie czekałam na kontynuację losów braci Walterów. O ile w części pierwszej nie spotkałam się z typowym kryminałem – nie było morderstwa i śledztwa, o tyle w części drugiej, Autor wyraźnie „rozwinął skrzydła.” Braci Walterów poznaliśmy, gdy Częstochowę nawiedzały ulewne deszcze. Teraz Miasto Wieży dręczone jest upałami. Jednak to nie jedyny problem miasta i jego mieszkańców. Bracia Walterowie powrócili, a wraz z nimi ich skrywana przeszłość, która ma istotny wpływ na rozwój akcji w powieści.  Debiut zrobił na mnie ogromne wrażenie, ale to w tej części widać bogactwo wyobraźni i kunszt pisarski Marcina Dudzińskiego. To prawdziwa uczta dla miłośników kryminałów, tajemnic i wartkiej akcji. Od tej historii nie można się oderwać, a po jej zakończeniu niecierpliwie będziecie czekać na zwieńczenie Trylogii „Profanum”!

Gdy przeszłość nie daje spokoju

Po wydarzeniach przedstawionych w powieści „Przeciwko bratu” biskup Walter został aresztowany przez swojego brata, Jerzego. Jednak komendant miejskiej policji nie odzyskuje spokoju. Wręcz przeciwnie. Ciągle pamięta słowa brata i boi się ujawnienia pewnych faktów z ich życia. Jerzy próbuje ułożyć sobie życie. Spotyka się z Kariną Warską, która jest kustoszem w muzeum archeologicznym. Jest to kobieta bezpośrednia i zdecydowana. Ma bardzo dobry wpływ na Jerzego, a ich rozmowy są chwilami pełne humoru. Wszystko się zmienia, gdy po piętnastu latach z więzienia wychodzi Eryk Oruba. Jerzy zaczyna odczuwać niepokój związany z tym faktem. Dlaczego? Tutaj Autor stosuje retrospekcję. Przenosi nas do czasów, gdy bracia Walterowie trzymali się razem i wzajemnie wspierali. Mieli też przyjaciela, który zszedł na złą drogę.

„Gdy trafił do więzienia, czuł, że chce jeszcze żyć i wrócić kiedyś do normalności, więc wszedł w cichy pakt z tymi, których dobre imię było więcej warte niż jego wolność. Stał się wytrychem dla ludzi ważniejszych od niego. Kluczem do rozwiązania ich problemów.”

Co wydarzyło się przed laty? Dlaczego Jerzy tak gwałtownie zerwał kontakty z przyjacielem i zaczął unikać swojego brata Stanisława? Autor wraz z rozwojem akcji odrywa nas od tego, co dzieje się w obecnej Częstochowie i pozwala poznać pewne fakty z przeszłości. Fakty, które ujawniają zupełnie nowy obraz braci Walterów i ich wzajemnych relacji…

Na tropie mordercy

Częstochowę i jej mieszkańców dręczy fala upałów. Jednak wkrótce przestaje być to ich głównym problemem.

„Powietrze stało. Nie poruszał nim nawet najlichszy podmuch wiatru. Słońce powoli osiągało zenit. Temperatura dochodziła do ponad czterdziestu stopni.”

 Pewnego dnia z muzeum archeologicznego skradzione zostają kości. Bardzo szybko policja przekonuje się, dlaczego ktoś ich potrzebował. W mieście pojawia się seryjny morderca. Kim jest ten pozbawiony skrupułów i wszelkiej wrażliwości człowiek? Dlaczego morduje?

„– Powiem ci, że nie jest ciekawie. Kości leżą sobie bezpiecznie na ziemi. Problem w tym, że przy nich ktoś położył kości jakiegoś chłopaka. Ich właściciel nie żyje od dobrych kilku godzin. – Morderstwo? – zapytał głupawo Jerzy. – No Jureczku, plan filmowy to to nie jest… Chłopaki mówią, że jakaś masakra. Ja właśnie tam jadę.”

Miejsce zbrodni i stan ofiary szokują wszystkich obecnych. To co się dzieje na terenie Częstochowy przeraża jej mieszkańców. Na ludzi pada strach. Policja wydaje się być bezsilna, a morderca niepowstrzymany. Wkrótce dochodzi do kolejnego bestialskiego mordu. Czy coś łączy ofiary? Do kogo kierowane są pozostawione w formie wierszy informacje, które policjanci odnajdują na kolejnych miejscach zbrodni? Jerzy ma wrażenie, że jego brat, który przebywa od kilku miesięcy w miejskim areszcie, doskonale wie, co się w jego ukochanym mieście dzieje:

„Myślał o tym, że Jerzy nie istnieje bez niego. Wszystko, przez co przechodzi jego brat, zaczyna się od niego i na nim kończy. Proces trwa. Jerzy jest w samym jego środku. Stanisław wszystko widzi, wszystko kontroluje. Wszystko wie. Włada wszystkim nawet z celi.”

Czy Jerzy, w akcie desperacji, zwróci się po pomoc do starszego brata, który zawsze w dzieciństwie stanowił dla niego wsparcie? Czy bracia Walterowie połączą siły, by ocalić ukochane miasto? A może stanie się zupełnie inaczej… Przeczytajcie!

Dziwne zachowanie komendanta

Cała sprawa związana z morderstwami na terenie Częstochowy i z prowadzonym śledztwem, mają dziwny wpływ na komendanta Jerzego Waltera. Zachodzące w nim zmiany jako pierwszy zauważa jego przyjaciel, Marek Marczuk. Próbuje zbliżyć się do Jerzego, chce mu pomóc. Jednak wszelkie jego pytania trafiają na mur milczenia. Jerzy jest niedostępny, unika Marka, a na pytania reaguje wręcz agresją:

„Jeśli coś planował, zwykle byłem pierwszym, który się o tym dowiadywał. Konsultował się ze mną w wielu sprawach. A teraz zachowuje się, jakby ktoś przykleił mu do dupy plastelinę i oszpecił wizerunek. Mam wrażenie, że teraz ciągle się zasłania i odwraca.”

Policyjny instynkt nie zawodzi Marczuka. Wyraźnie wyczuwa, że ta sprawa ma drugie dno. Ma wrażenie, że komendant coś wie o mordercy, ale z jakiegoś powodu nie chce tego ujawniać przed resztą zespołu. Jerzy sprawia wrażenie, jakby nie chciał, by zagadka mordercy ujrzała światło dzienne. Dlaczego? Marek chce pomóc przyjacielowi i rozpoczyna własne śledztwo. To co odkryje, może zmienić relacje jakie powstały przez lata między mężczyznami. Również partnerka Jerzego, Karina, widzi, że dzieje się z nim coś złego. Jest nieprzejednany, agresywny i impulsywny. Wyraźnie widać, że czegoś się obawia. Tylko czego może bać się komendant miejskiej policji? Co jeszcze spadnie na Częstochowę?

„Częstochowa nie mogła złapać oddechu, czekając na kolejne wypadki. Czuła, jak w celi aresztu śledczego przy ulicy Mirowskiej biskup Stanisław Walter pociera palcami kąciki ust.”

Co tak naprawdę kryje się za tymi morderstwami? Kim jest sprawca? Czy uda się go złapać? Na te pytania odpowiedzi znajdziecie czytając tę pełną akcji i tajemnic powieść. Mnie bardzo zaskoczyło zakończenie i niecierpliwie czekam na kolejną część tej kryminalnej trylogii. Mam nadzieję, że Autor nie każe Czytelnikom zbyt długo czekać, bo historia kończy się w takim momencie, że aż chciałoby się czytać dalej, bez czekania!

Podsumowanie

Marcin Dudziński "Z moich kości"

Po przeczytaniu debiutanckiego kryminału „Przeciwko bratu” Marcina Dudzińskiego byłam zachwycona. Ta powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jednak dopiero „Z moich kości” to prawdziwe arcydzieło! Autor ukazał Czytelnikowi siłę swojej wyobraźni i wykazał się dużym kunsztem pisarskim. Stworzył historię, w której można się zatracić. Powieść to nie tylko mroczny i zaskakujący kryminał, to także podróż w głąb ludzkiej duszy, w jaką dzięki stosowanej w powieści retrospekcji, zabiera nas Autor. Fabuła jest bardzo spójna i wielowątkowa. Akcja wartka, a zakończenie dosłownie powala. Wykreowana przez Marcina Dudzińskiego postać mordercy i obrazowe opisy tego, co człowiek potrafi zrobić drugiemu człowiekowi, działają na wyobraźnię i skłaniają do chwili zastanowienia.

Stopniowo ujawniane w powieści tajemnice z przeszłości ukazują zupełnie inny obraz braci Walterów. Autor doskonale uzupełnia fakty, które ukazał Czytelnikowi w pierwszej części Trylogii „Profanum.” Po przeczytaniu tej powieści stworzył się w mojej głowie nowy obraz Jerzego Waltera. Bardzo niepokojący. Jestem zaskoczona tym, co Autor ujawnił na temat przeszłości komendanta miejskiej policji. Jaka to przeszłość i jaki ma wpływ na to, co obecnie rozgrywa się w Częstochowie – to pozostawiam do odkrycia tym, którzy sięgną po powieść „Z moich kości.”

Cudownie było znów czytać o niezawodnym Marku Marczuku, który pomimo strasznych wydarzeń, jakie miały miejsce w Częstochowie, nadal zachował swój cięty humor, którym tak mnie urzekł w pierwszej części historii o braciach Walterach. Prócz postaci, które Czytelnik poznał w kryminale „Przeciwko bratu” poznajemy tutaj osoby nowe, które znacząco wpływają na rozwój i przebieg akcji. Autor wykreował postać profilera, którego tak naprawdę nikt nie lubi, ale który odznacza się otwartym umysłem i stanowi ogromne wsparcie w czasie trwania śledztwa. Jednak posiada pewne cechy charakteru, które sprawiają, że osoby od niego stronią. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Kariny i Jerzego i co skrywa jeszcze w zanadrzu biskup Stanisław Walter. Drogi Autorze, nie każ swoim Czytelnikom zbyt długo czekać na kontynuację tej zapadającej w głęboko w pamięć historii!

Kilka słów o powieści

Olimpia

Udostępnij

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Podobne prace

Czteropalczaści - Marcin Masłowski

Recenzja „Czteropalczaści” Marcin Masłowski | #141 |

Marcin Masłowski
Karuzela - Justyna Balcewicz

Recenzja „Karuzela” Justyna Balcewicz | #140 |

Justyna Balcewicz
Dom, który widział zbyt wiele

Recenzja „Dom, który widział zbyt wiele” Aneta Grabowska | #139 |

Aneta Grabowska
error: